• Wszystkie
  • Cieszymamy
Ćwiczenia dla rączek

❤🧡💛 Ćwiczenia dla rączek 💚💙💜 Niedawno w moje ręce trafiła książka, która jest zbiorem opowiadań i zabaw wspierających rozwój motoryki małej dziecka. Idealna pozycja dla…

Funzeum

Funzeum to Muzeum Światła i Kolorów Raj dla SensoManiaków, influencerów, fotografów i wszystkich lubiących dobrą zabawę. My uwielbiamy kolory, wszystko co pobudza nasze zmysły i…

Wiem, co jem! Pomidory

Sezon na pomidory w pełni! Ja bardzo lubię ten czas i soczyste, słodkie pomidory dojrzewające w polskim słońcu. Mój mąż natomiast pomidora musi mieć zawsze…

WAKACYJNE WYPADKI

Nawet na wakacjach zdarzają się ciężkie chwile. Gdy jednego z członków rodziny dopada jakieś choróbsko, albo np. jak w naszym przypadku żołądkowe dolegliwości. Nic na to…

Bardzo głodna gąsienica – recenzja książki

Opowieść o żarłocznej, zielonej gąsienicy przemierzającej świat w poszukiwaniu smakołyków. Jej apetyt jest zdumiewający, zajada się tym co gąsienice lubią najbardziej, czyli owocami i liśćmi,…

Załaduj więcej

Koniec wpisów

Ćwiczenia dla rączek

❤🧡💛 Ćwiczenia dla rączek 💚💙💜 Niedawno w moje ręce trafiła książka, która jest zbiorem opowiadań i zabaw wspierających rozwój motoryki małej dziecka. Idealna pozycja dla SensoRodziców i nie tylko 🤩🤩🤩 Motoryka mała określa zespół czynności, które wykonywane są przy pomocy rąk. Zabawy motoryczne pobudzają zmysły, pozytywnie wpływają na współpracę półkul mózgowych, zwiększają kreatywność i pomysłowość. Motoryka mała wspiera również rozwój mowy oraz umiejętności grafomotoryczne. Warto pamiętać, że motoryka mała nie jest cechą wrodzoną, które dziecko posiada od urodzenia. Dlatego należy ją wykształcić i stale pielęgnować. A jak to robić? Możecie dowiedzieć się tego na przykład z książkiĆwiczenia dla rączek. Elementarz motoryki małejAutor: Dorota Paczuska @encepence_rekakreceWyd. @centrum_edukacji_dzieciecej. Autorka wykorzystuje przedmioty dostępne w każdym domu, a zabawy pokazane są krok po kroku, z objaśnieniem doskonalonych umiejętności motorycznych. Książka powstała z myślą o wspieraniu rodziców, nauczycieli i opiekunów, ale przede wszystkim po to, żeby sprawiać radość naszym dzieciom 🤩🤩🤩 Zabawy są opisane oraz przedstawione graficznie, więc starszaki same są w stanie je wykonać. Blania szybko przeszła do działania i stworzyła zabawy dla siebie i Klarki i bawiły się znakomicie 😁 Bardzo polecaMy! ❤ @czytampl @ksiazki_aktywneczytanie @famiga.eventy.szkolenia

Funzeum

Funzeum to Muzeum Światła i Kolorów Raj dla SensoManiaków, influencerów, fotografów i wszystkich lubiących dobrą zabawę. My uwielbiamy kolory, wszystko co pobudza nasze zmysły i dostarcza nowe doznania. Bawiliśmy się tak znakomicie, że w drodze powrotnej ciągle buzowały w nas emocje i nie mogliśmy, nagadać się, co komu podobało się najbardziej 🤩 W Funzeum świętowaliśmy rodzinnie moje urodziny i śmiało mogę powiedzieć, że dawno się tak dobrze nie bawiłam. A co jest takiego w Funzeum? Znajdziemy tu wystawę świateł, kolorów, interaktywną rysilandię, kawiarnię i strefę zabawy. To ponad 4000 metrów kwadratowych rozrywki i edukacji. Największe tego typu miejsce w Polsce. W kawiarni napijecie się kawy, zjecie lody i drobne przekąski, a wszystko w naprawdę przyzwoitych cenach. Obsługa jest bardzo pomocna, więc jeśli zgubicie się w gąszczu atrakcji, śmiało możecie prosić o wsparcie. Znajdą tu coś dla siebie zarówno maluchy, jak i starszaki. Pamiętajcie jednak, że im młodsze dziecko, tym ostrożniej musicie poruszać się z nim po tym miejscu, żeby go nie przebodźcować. Zwłaszcza w weekend i w godzinach „szczytu”, gdy ludzi jest naprawdę sporo. Na uwagę zasługuję również wyjątkowa strefy zabawy. Na początku dziewczynki podeszły do niej z dystansem. Trochę obawiały się wysokości i tego, czy odnajdą się w gąszczu sznurkowych labiryntów. Ale po kilku minutach obie wspinały się bez większych problemów po konstrukcji pełnej kokonów, przejść i tunelów. Bilety wstępu ograniczają nasz pobyt do 3 godzin, ale to wystarcza na dokładne obejrzenie wszystkiego, zabawę, a nawet odpoczynek i przerwę na kawę czy lody Do godziny 9.00 i po godzinie 16.00 cena biletów spada o 50%, także jeśli jesteście dyspozycyjni w tych porach, to warto skorzystać. Dodatkowo solenizanci mają bilet w bardzo atrakcyjnej cenie Warto również zakupić bilet przez stronę internetową, ponieważ oprócz 10% zniżki macie pewność, że wejdziecie o wyznaczonej porze. Nie polecam jechać „w ciemno”, bo widzieliśmy przed wejściem naprawdę sporą grupę, która nie weszła ze względu na brak miejsc. Zdecydowanie polecaMy to miejsce! Sami na pewno jeszcze tu wpadniemy, nasycić się kolorową, pozytywną energią #cieszymamy #blaniaiklara #funzeum #funzeumgliwice #podróże #podróżemałeiduże #gliwice #urodziny #wycieczka

Wiem, co jem! Pomidory

Sezon na pomidory w pełni! Ja bardzo lubię ten czas i soczyste, słodkie pomidory dojrzewające w polskim słońcu. Mój mąż natomiast pomidora musi mieć zawsze do kanapki Dziewczynki z kolei pomidorów nie lubią. Oczywiście ketchup, czy zupa pomidorowa wchodzi jak złoto, ale pomidory w czystej postaci są dla nich nie do przejścia. Podczas wizyty w Bibliotece Miejskiej w Cieszynie trafiliśmy na ciekawą książkę od wydawnictwa harperkids_polska „Wiem, co jem! Pomiodory”. W serii ukazały się jeszcze: „Czekolada”, „Banany” oraz „Chlebek”. W książce znajdziemy krótką historię pomidorów, informację o tym, jak i na co są przetwarzane, czy jakie gatunki pomidorów możemy znaleźć. Pozycja ta sprawdzi się zarówno u przedszkolaków, jak i dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Może być ciekawym urozmaiceniem do rozmowy o pochodzeniu żywności i sposobach ich przetwarzania. Dzieci nie mają często świadomości skąd wzięły niektóre produkty i jak trafiły do sklepu. A powiem szczerze, że i ja poznałam kilka ciekawostek, o których nie miałam zielonego pojęcia. Takie książki dla dzieci bardzo lubię, z których korzystają zarówno nasi milusińscy, jak i my, dorośli. Książka była na tyle interesującą, że moje Sroczki chciały sprawdzić, jak różne rodzaje pomidorów smakują, więc zrobiłyśmy mały test. Bardzo polecamy Wam takie zabawy. To ciekawy sposób na smakowanie nowych lub niekoniecznie lubianych przez dzieci produktów. Forma wyzwania, chęć poznania czegoś nowego działa na dzieci bardzo zachęcająco. Wielkiej miłości po testach nie ma Ale ważne, że Sroczki spróbowały i przełamały swoje opory Musimy wypożyczyć pozostałe pozycję z tej serii. Testy z czekoladą, czy bananem sądzę, że będą dla nich zdecydowanie bardziej przyjemne

10 rzeczy, które musisz zabrać na plażę z Maluchem – PLAŻOWY NIEZBĘDNIK

Jak przygotować się do wyjścia na plażę? Co powinna zawierać plażowa torba Malucha? Przedstawiamy plażowy niezbędnik, który u Nas sprawdził się znakomicie. Przede wszystkim korzystaj z plażowania od rana do godziny mniej więcej 11 i po godzinie 15. Dlaczego? Ponieważ między godziną 11 a 15 słońce jest najostrzejsze i łatwo można przesadzić z kąpielą słoneczną i mimo, że Ty możesz czuć się wspaniale, Twój Maluch może znieść to zdecydowanie gorzej. Wybierzcie się więc na plażę zaraz po śniadaniu, a po 11 udajcie się na drzemkę, zabawy w hotelu, ośrodku, czy innym miejscu, w którym macie zapewnione lokum. Po obiedzie spokojnie znowu możecie, rozłożyć się na ulubionej plaży. A co ze sobą zabrać?1. Ręczniki plażowe – dla Malucha znakomicie sprawdza się ręcznik pelerynka, posiada kapturek, więc można zmarzniętego wodnym szaleństwem Bobasa, otulić od stóp do głów. 2. Krem z filtrem. Ty możesz być spieczona niczym skwarek, chociaż wiadomo, że wszystko z umiarem i promienie słoneczne w nadmiarze są bardzo szkodliwe, ale to już Twoja sprawa. Jednak pamiętaj, że Małych dzieci się nie opala i trzeba chronić ich delikatną skórę, żeby zaoszczędzić im bólu i nieprzyjemności związanych z poparzeniem słonecznym. My wybraliśmy DERMEDIC +50. Sprawdził się znakomicie. Zawiera filtry mineralne zamiast chemicznych, wodoodporny, łatwo się rozprowadza i jest naprawdę bardzo skuteczny. Mała tubka jest niezwykle wydajna, a przy tym zajmuje niewiele miejsca w plażowej torbie.3. Koszulka z filtrem. Jeśli planujecie wakacje w szczycie sezonu, bądź poza granicami kraju, gdzie słońce potrafi być dość zdradliwe, warto wyposażyć szafę Malucha w specjalną koszulkę z filtrem UV. My kupiliśmy taka z filtrem +50 za niewielką kwotę w Decatlonie. Przylega do ciała i można swobodnie się w niej kąpać, a dodatkowo chroni skórę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Fikuśne stroje kąpielowe są naprawdę urocze, ale często nie posiadają nic poza walorami estetycznymi. Chociaż udało się znaleźć również taki z filtrem 😉4. Pieluchy do wody. Oczywiście dla tych pieluchowych dzieci, dla starszych wystarczą majteczki, kąpielówki itp. Jestem absolutnym przeciwnikiem gołych dziecięcych pup na plaży. Dlaczego? Po pierwsze sama usiądź na gorącym piasku gołym tyłkiem i powiedz jakie to przyjemne, gdy ten cudny drobniutki piaseczek przykleja się do skóry i wchodzi w każdą najdrobniejszą szczelinę? Przyjemnie? Chyba nie do końca. Po drugie z pewnością nie raz widziałaś jak ludzie wyrzucają różne rzeczy na plaży zaczynając od kiepów, patyczków po lodach, plastikowych kubków itp. Jednym słowem plaża nie należy do najbardziej higienicznych stref, wiec intymne wrażliwe miejsca naszych milusińskich powinna być pod szczególnym nadzorem. Dzieci lubią siadać wszędzie, mało przejmując się tym co może znaleźć pod swoją pupą. Pamiętaj, że od tego ma Ciebie. Uważnego rodzica, który sprawdzi, czy w pobliżu miejsca zabaw swojego Cudeńka nie walają się jakieś pozostałości po wcześniejszych plażowiczach. Kolejna sprawa to obecność różnych osób na plaży. Z pewnością lepiej puścić Malucha z gołą pupą po domowym ogródku, czy podwórku babci, niż publicznej plaży, chociaż i to z wyżej wymienionych powodów, może być mało odpowiednie.5. Czapka, kapelusz, nakrycie głowy – w sklepach można znaleźć również takie z filtrem UV, u nas sprawdziły się lekkie bawełniane, albo słomiane. Co kto woli, ważne by o tym nie zapomnieć.6. Buty do wody – jeśli wybierasz się za granicę warto sprawdzić, na jakim rodzaju plaży przyjdzie Wam wypoczywać. My wybraliśmy piękne plaże Grecji, ale jak wiadomo to plaże żwirowo – kamieniste, więc buty do wody są tu niezbędne. Ale przydadzą się też na tych piaszczystych, gdy żar leje z nieba, a rozgrzane podłoże może być mało przyjemne dla małych stopek. Możesz wybrać coś w stylu lekkich piankowych sandałów, bądź te bardziej zabudowane. W naszym przypadku takie sprawdziły się znakomicie również do wojaży po hotelowym trawniku i rozgrzanych deptakach.7. Zabawki – wiaderka, łopatki, foremki, kółka, piłki, czy co tam tylko chcecie, a raczej co chce Wasz Maluch. Pamiętajcie tylko, że najczęściej najfajniejsze są te „niezabawki” czyli kubeczki po lodach, czy napojach, patyki i kamyczki. Ale mimo wszystko, warto zabrać kilka ulubionych zabawek. Przyda się też również jakaś książka, która pomoże skupić uwagę na ręczniku, czy leżaku, żeby małe ciałko mogło się chwilę ogrzać. 8. Opaska z Twoim numerem telefonu – z pewnością przyda się zwłaszcza na tych zatłoczonych plażach. Nie ma znaczenia, czy Twój Maluch przysłowiowo trzyma się Twojej spódnicy, czy jest raczej typem odkrywcy, któremu nie straszne są nowe miejsca. Wystarczy naprawdę chwila, żeby stracić z oczu swoją pociechę. Takie opaski często rozdają nad polskimi plażami ratownicy bądź inne służby porządkowe, ale można je zamówić również w Internecie, bądź jeśli nie brak Ci zdolności manualnych, możesz zrobić ją sama.9. Bawełniana koszulka – najlepiej z krótkim rękawem, żeby okryć ramiona Malucha w drodze powrotnej z plaży.10. Dobry humor i odrobinę wakacyjnego szaleństwa! Pamiętaj, że z Maluchem można naprawdę świetnie bawić się na wakacjach, a przede wszystkim na plaży. Daj się ponieść i odnajdź w sobie dziecko. Zbudujcie razem zamek z piasku, poszukajcie najładniejszych kamyków, albo wspólnie nurkujcie. Spraw by te wakacje były naprawdę wyjątkowe i niezapomniane.

WAKACYJNE WYPADKI

Nawet na wakacjach zdarzają się ciężkie chwile. Gdy jednego z członków rodziny dopada jakieś choróbsko, albo np. jak w naszym przypadku żołądkowe dolegliwości. Nic na to nie wskazywało, bo apetyt Gwieździe niezwykle dopisywał. Próbowała wszystkiego co tylko mogła i to w większej ilości niż zwykle. I może właśnie to powinno zwrócić  naszą czujność. Jak to jednak często bywa, wszyscy wyjątkowo się cieszyliśmy, że chętnie próbuje, a wręcz pochłania smakołyki. I nagle klops! Najpierw niewielkie wymioty, a już wkrótce cała seria. Najważniejsze to zachować zimną krew i nie doprowadzić do odwodnienia organizmu. Takie sytuacje się zdarzają. Pewnie każdy z Nas pamięta zarwana noc, gdy sam jako dziecko zjadł coś co mniej lub bardziej mu zaszkodziło. Warto jednak wyposażyć się w wakacyjną apteczkę, gdzie nie powinno zabraknąć czopków przeciwgorączkowych, wapna – które poratuje na wypadek reakcji alergicznych, probiotyków i innych środków na biegunkę i wymioty i oczywiście plasterków 😉 I tu jak zwykle uratowało Nas karmienie piersią! Nie tylko uzupełniało płyny w organizmie nie pozwalając na odwodnienie, ale działało uspokajająco, przeciwbólowo i szybko wyrównało zakłócenia flory bakteryjnej jelit. Po kilku godzinach po chorobowych dolegliwościach nie było śladu, a wakacyjny nastrój powrócił. Swoją drogą to niesamowite jak dzieci szybko potrafią zregenerować siły 😉 I całe szczęście, bo dobre samopoczucie Malucha, to dobry humor całej rodziny. Zdrowych Wakacji Kochani!

Pucio uczy się mówić – recenzja książki

Dziewczynki co prawda znają już Mikołaja, jednak to my mamy jeszcze lekką przewagę i możemy w ich imieniu napisać list z prośbą o prezenty 😉 Chyba byłyśmy bardzo grzeczne w tym roku, bo Święty wysłuchał i podrzucił pod nasze choinki pokaźne paczki peeeełne książek. Prezenty okazały się prawdziwym strzałem w dziesiątkę, bo obie Królewny dosłownie oszalały i stały się prawdziwymi molami książkowymi. Pozycji jest naprawdę sporo, a poświąteczny szał zakupów sprawił, że dzisiaj przyszła kolejna dostawa 😛 Specjalnie dla Was raz w tygodniu pojawiać się będzie recenzja jednej z książek, żebyście same mogły wybrać, to co Wam najbardziej odpowiada i skompletować biblioteczkę swojego Malucha. Na pierwszy ogień książka, która czytana jest w naszych domach co najmniej trzy razy dziennie. Na szczęście też jesteśMy nią zachwycone, więc póki co nie mamy z tym problemu 😛 PUCIO UCZY SIĘ MÓWIĆ. Zabawy dźwiękonaśladowcze dla najmłodszych. Autor: Marta Galewska – Kustra Wyd.: Nasza Księgarnia Liczba stron: 40 To pierwsza część przygód małego chłopca i jego rodzinki. W księgarniach pojawiła się w styczniu zeszłego roku, a dosłownie kilka dni temu odbyła się premiera drugiego tomu PUCIO MÓWI PIERWSZE SŁOWA – jak już wspomniałyśmy dzisiaj była dostawa, więc recenzja niebawem 😉 Według opisu wydawcy przeznaczona jest dla dzieci najmłodszych oraz nieco starszych z opóźnionym rozwojem mowy. Prosta w formie, w naturalny sposób wspiera rozwój mowy dziecka. Dr n. hum. Marta Galewska – Kustra jest logopedą i pedagogiem dziecięcym, prowadzącym gabinet logopedyczny dla dzieci, specjalizując się przede wszystkim w terapii opóźnionego rozwoju mowy i zaburzeń artykulacji. Autorka serii wspierającej rozwój mowy dziecka „Uczę się: mówić, wymawiać, opowiadać”.Jedną z wielu zalet książki jest dość duży format i jej twarde, tekturowe strony. Dzięki temu, dziewczynki mogą swobodnie same ją przeglądać i wyszukiwać ulubione fragmenty, bez obawy o jej przypadkowe zniszczenie. Na samym początku autorka zamieściła opis dla rodziców, w którym znajdziemy informację jak zbudowana jest książka, skąd wynika jej prostota, jak jej używać, aby wspierać rozwój mowy dziecka, czego unikać, a na co zwrócić uwagę. Bardzo duży plus! Zarówno tekst, jak i ilustracje są przedstawione w bardzo prosty sposób, dzięki czemu wszystko jest przejrzyste nawet dla malucha. Dziewczynki już po pierwszym czytaniu, zaczęły powtarzać pojawiające się odgłosy, bez problemu rozpoznawały wszystkich bohaterów i wykonywane przez nich czynności.Warto zwrócić uwagę również na to, że na dole każdej strony podsumowane są wyrażenia dźwiękonaśladowcze, które wystąpiły w danym fragmencie. A na końcu książki znajdziemy „słowniczek” z nimi wszystkimi, który możemy wykorzystać na wiele sposobów. Dziecko może powtarzać samodzielnie, pokazane przez nas wyrażenie, wyszukiwać wydanego przez nas odgłosu, albo odszukać je w treści książki. Możliwości jest naprawdę dużo. Minusów jak dla nas brak. Z czystym sumieniem polecamy Pucia wszystkim, którzy wkraczają ze swoim maluchem w świat mowy, a także tym, którzy chcą mu pomóc, w często niełatwych próbach wymówienia pierwszych dźwięków i samogłosek.Nasza ocena 10/10!

Bardzo głodna gąsienica – recenzja książki

Opowieść o żarłocznej, zielonej gąsienicy przemierzającej świat w poszukiwaniu smakołyków. Jej apetyt jest zdumiewający, zajada się tym co gąsienice lubią najbardziej, czyli owocami i liśćmi, ale nie pogardzi też babeczką, czy żółtym serem. Bardzo głodna gąsienica Autor: Eric Carle Wyd.: Tatarak Liczba stron: 26 Książka według opisu wydawcy zainteresuje nawet największego niejadka, towarzyszącego jej w podróży poprzez przysmaki, dni tygodnia i liczby. Szczerze mówiąc, zachęciła. Może nie niejadka, bo z tym u nas nie ma problemu, ale faktycznie zainteresowanie tą pozycją ze strony małego czytelnika jest duże. Mimo, że mamę rozczarowała. Tekturowe strony, jak najbardziej plus, tekst prosty, adekwatny do wieku małych odbiorców. Ale format zdecydowanie na nie! W poszczególnych stronach znajdziemy dziurki, czyli otwory wygryzione przez gąsienice. Wszystko byłoby znakomicie, gdyby książka była na tyle duża, żeby można np. włożyć w nie palec, lub paluszek dziecka. Frajda byłaby większa, a tak nie do końca wiadomo czemu to ma służyć. Literki też są malutkie, bo nacisk chyba został położony na oprawę graficzną. A to naszym zdaniem ważna kwestia, bo książki czytają przecież dzieciom również dziadkowie, czy po prostu osoby z drobnymi problemami ze wzrokiem i mogą odczuwać wtedy lekki dyskomfort. Gąsienica była dostępna również w dużo większym formacie i jesteśmy bardzo ciekawe, jak to się wtedy wszystko prezentuje. Niestety opcja ta jest jednak nieosiągalna. Oceniamy, więc to co mamy 😛 A mamy dość mieszane uczucia. Gdy już sięgniemy po książkę, to faktycznie maluch jest skupiony i zainteresowany i próbuje wcisnąć paluszki w dziurki w stronach.  Mamy ta pozycja nie porwała, no ale w końcu to nie dla niej ta książka 😉

Pucio mówi pierwsze słowa – recenzja książki

Druga część przygód Pucia (o pierwszej pisałyśmy tutaj) to jeszcze gorąca pozycja, która ukazała się w księgarniach w pierwszej połowie stycznia. Zachwycone pierwszym tomem z zapartym tchem czekałyśMy na datę premiery 😉 Co tym razem przygotowała dla nas autorka? Czy znowu Pucio rozgościł się na dobre w Naszych domach? PUCIO MÓWI PIERWSZE SŁOWA Autor: Marta Galewska – Kustra Wyd.: Nasza Księgarnia Liczba stron: 40 Kolejny tom o przygodach sympatycznego chłopca – Pucia, skoncentrowany jest na pierwszych słowach typowych dla rozwoju mowy dziecka. Ich rozumienia i używania dziecko uczy się już w pierwszym i drugim roku życia. Dwulatek zaczyna łączyć słowa, posługując się już prostymi zdaniami. Zabawa z Puciem ma w tej nauce pomagać. Dla starszych dzieci książka będzie doskonałym materiałem do pierwszych prób samodzielnego czytania. To opis przygotowany przez wydawcę. A co My myśliMy?                 R E W E L A C J A ! ! ! Książka, podobnie jak jej poprzedniczka ma twarde, tekturowe strony, format bez zmian. Na początku autorka zamieściła opis dla rodziców, w którym znajdziemy informację jak zbudowana jest książka, skąd wynika jej prostota, jak jej używać, aby wspierać rozwój mowy dziecka, czego unikać, a na co zwrócić uwagę. Super! W tej części pojawia się nowa postać – CIOCIA W ramkach na każdej stronie wyszczególnione są proste rzeczowniki, czasowniki, przymiotniki, a nawet przyimki które wystąpiły w danym fragmencie. Dodatkowo pojawiły się aktywizujące dzieci pytania. Wszystko jak zawsze znakomicie przemyślane. I tym razem na końcu książki znajdziemy „słowniczek”, który możemy wykorzystać na wiele sposobów. Znakomicie weryfikuje, czy dziecko zrozumiało wyrazy i czy potrafi samodzielnie nazwać obiekty i czynności. Minusów – brak. Pucio naprawdę skradł nasze serca. To miłość od pierwszego wejrzenia. Ciągle jest między nami chemia, więc wybaczcie, ale ta recenzja jest jeszcze bardziej subiektywna, niż dwie poprzednie 😛 Nasza ocena 100000/10!

Opowiem Ci, mamo co robią koty – recenzja książki

Można powiedzieć o nas wiele. A to, że jesteśMy „kociarami” – zarówno Matki, jak i córki – to niepodważalny fakt 😉 Książka, którą dzisiaj Wam przybliżyMy, musiała znaleźć się więc na naszych listach MUST HAVE bez dwóch zdań. A mając wgląd do kilku innych pozycji z cyklu „Opowiem Ci, mamo…”, to z pewnością jedna z najbardziej udanych. OPOWIEM CI, MAMO, CO ROBIĄ KOTY Autor: Nikola Kucharska, Joanna Wajs Wyd.: Nasza Księgarnia Liczba stron: 28 Znakomita, zabawna historia obrazkowa opowiadająca o życiu kota Gbura i jego rodziny. Pewnego dnia jego kocie życie toczące się głownie na spaniu i jedzeniu, wywraca się do góry nogami, dzięki nowemu lokatorowi – Żabce… Każda książka z cyklu „Opowiem, Ci mamo…” ilustrowana jest przez kogoś innego, więc warto przed zakupem zapoznać się z „kreską” danego ilustratora. „…Co robią koty?” stworzyła Nikola Kucharska i jej wersja kociego świata bardzo nam odpowiada. Ilustracje są szczegółowe, ale wyraźne i bardzo przejrzyste. Maluch bez problemu odnajduje poszczególne elementy. Na każdej stronie przedstawiającej scenkę rodzajową widnieje karteczka z krótkim opisem i zadaniami dla czytelnika, co w bardzo ciekawy sposób urozmaica zabawę. Ponad to znajdziemy tu trochę kociej anatomii, czyli co w kocie siedzi? I test, który pozwoli nam sprawdzić, czy powinniśmy adoptować kota? A to tylko część niespodzianek, które przygotowały dla nas autorki. Formatem książka zbliżona jest do Pucia (jego recenzje znajdziecie – tutaj). Strony są solidne, kartonowe, dzięki czemu młody czytelnik swobodnie może wertować ją od deski do deski. Nasz egzemplarz jest tak często eksploatowany, że mimo grubych stron, pojawiło się zagięcie na stronie tytułowej 😉 Ale cóż zrobić. To pozycja naprawdę dla każdego. Zarówno miłośników kotów, jak i tych, którzy dopiero chcą poznać koci świat. Można się pośmiać, przeżyć ciekawe przygody naprawdę charakternego kota, ale przy okazji poznać podstawy opieki nad zwierzętami i poćwiczyć spostrzegawczość przy wykonywaniu zadać i odnajdywaniu poukrywanych szczegółów. PolecaMy! Nasza ocena 10/10!